Translator

piątek

aaa.... szarobure obydwa...

Jako, że jest piątek wieczorem serwuję kołysankę, szaroburą jak mój humor i bransoletka. Ale bez obaw, czeka na mnie dużo kolorowego materiału. 
Tylko najpierw , muszę uporać się z opisem spływu, wybraniu zdjęć itp. Mam już prawie tygodniowe opóźnienie, a znam siebie jak nie zrobię tego w ten weekend to skończy się samą fotorelacją, czego oczywiście nie chcę. No to... aaa kotki dwa... ;-)

środa

Powroty

Powroty z urlopów nigdy nie są łatwe, domowa rzeczywistość zdaje się nie do oswojenia... 
Moje wakacje minęły pod znakiem wody: pierwszy tydzień to jeziora, rzeka i kajaki (niedługo relacja na moim drugim blogu ), drugi tydzień to morze i deszcz... W takim też nastroju chciałam się z Wami przywitać - wodną bransoletką, którą już widziałam na czyimś nadgarstku - mam nadzieję, że nosi się dobrze...


czwartek

Energetycznie

Energetycznie, kolorowo i z dodatkiem skrzydeł - tego mi dzisiaj potrzeba bo padam na przysłowiową twarz. Jak zwykle zostawiłam wszytko na ostatni moment, zakupy, pakowanie, szybkie łazienkowe spa itp... 
teraz mam chwilę na napój energetyczny bo smaku kawy, dzisiaj już, nie zdzierżę. Baterie się ładują
i można działać dalej. No właśnie baterie! - trzeba jeszcze naładować baterie do aparatu... 
jak zwykle wszytko na ostatnią chwilę...


środa

Guzik z pętelką

Czyli wielkie nic, a może jednak coś.... siedziałam sobie ostatnio i patrzyłam na te ni guziki, ni kółeczka, które nie wiadomo skąd wzięły się u mnie. Za mało ich na bransoletkę, którą wymyśliłam a wyrzucić szkoda...
I tak myśląc sobie, nie zauważenie zrobiłam coś takiego, takie nic. Ale kiedy przymierzyłam na szyję, polubiłam od razu. Skoro polubiłam to od razu się chwalę. 




wtorek

Miłosna pułapka na demony

Powinnam się już byczyć na wakacjach ale przyjdzie poczekać mi do piątku. Do tego czasu poszukam magicznych zaklęć jak zatrzymać deszcz i wywołać słońce, no i zamieszczę kilka postów... 
Dzisiaj koralowy komplet, a że dawno nie było o magicznych mocach kamieni, nie mogę się oprzeć
i nie napisać kliku słów koralu. Na początek ciekawostka - podobno kiedy osoba nosząca koral jest chora kamień blednie, a do swojej barwy powraca dopiero ze zdrowiem właściciela. Ale generalnie koral odpycha złe demony i chociaż mało kto już wierzy w demony, 
we Włoszech do dzisiaj koral zawiesza się na szyi niemowlęcia, aby chronić go przed złym spojrzeniem
(w Polsce zamiast korala mamy czerwone wstążeczki przy wózku). Jednak, dla niektórych, gorsza od demonów jest nieodwzajemniona miłość - oczywiście na to też pomoże koral, przyciągnie miłość jak magnez.
Dobrze, że kamienie mają magiczną moc. Zawsze dobrze mieć coś na dobry los, miłość... nawet jeżeli ma to być czerwony węglan wapnia, wyszlifowany 
z wapiennych szkieletów koralowców ;-)





sobota

Lazurowe wybrzeże

Co prawda w tym roku nie planuję plażować na lazurowym tylko bałtyckim wybrzeżu a różnica jest. Urlop nad Bałtykiem jest dla ludzi odważnych 
i lubiących wyzwania. Po pierwsze warunki pogodowe, bez wiatrochronu i koca polarowego nie ma co marzyć 
o plażowaniu.... ale co tam poopalać można się wszędzie...  Może kąpiel w morzu - tak ale najpierw trzeba dojść do tego morza, a po drodze tłum jak na Centralnym. Ostrożnie omijamy starsze panie mogące śmiało konkurować z ludzikiem Michelin, mamy 
z dziećmi, które na piasku rozłożyły swój bar sałatkowy, grupkę pijanej młodzieży, pana w za ciasnych slipkach, jeszcze tylko kilka nie dających oznak życia osób 
w kolorze ciemnobrązowym i już jesteśmy w wodzie. Brodząc brzegiem, musimy tylko uważać na fekalia, opakowania po słodyczach, potrzaskane butelki i całą masę innych śmieci... można by wyjeść głębiej ale jednak pozostaje obawa o odmrożenie... Cóż, trzeba wrócić do hotelu, w końcu mamy tam prywatną plażę, jest cicho, przyjemnie można poczytać... nawet kiedy nie ma pogody tu widać, że bałtyckie plaże mogą być piękne... gorzej na koniec. Kiedy dostajemy rachunek za weekendowy pobyt cena jest identyczna jak za tygodniowy pobyt w Saint Tropez....
Cóż, ja tam lubię Bałtyk ale w tym roku stawiam na odludzie, namiot i własny prowiant ;-)  




piątek

Specjalne życzenia

A co tam, za oknem deszcz ale humor mam dobry wiec mogę spełnić życzenie mojej stałej czytelniczki, która zasugerowała mi pokazanie mojej nowej serii bransoletek. Na dobry początek jedna zebra. 
Te które u mnie jeszcze zostały czekają grzecznie, 
aż zrobię im zdjęcia. Jeżeli Wam się podoba, podobna będzie za niedługo do zgarnięcia. Mój blog ma dopiero 
9 miesięcy a liczba osób, które tu zaglądają zbliża się do 10 000, kiedy to nastąpi w ramach moich podziękowań dla Was będzie wielkie candy !!!




Jak dobrze wstać skoro świt

Nie ma to jak obudzić się w lipcu... za oknem ciemno, przez mikrowentylacje wiatr porusza firanką a krople deszczu dudnią w parapet.  Gdzie jutrzenka, gdzie słowika trel, gdzie ten piękny świat... Jedno jest pewne, nie w taki poranek pan Kofta napisał swój przebój. 
Za to ja w taki właśnie poranek dostałam bransoletkowej weny i bransoletka po bransoletce niebo robi się jaśniejsze, wiatr ustaje... ciągle jeszcze pada, ale przecież jest lipiec. 





LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...