Ostatnio znajomy podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, na pewien nieistotny dla nikogo temat. Swój wywód zaczął od słów: "przeanalizowałem sobie....", strasznie się zdziwiłam bo do tego czasu uważałam,
że skłonność do zbędnego analizowania sytuacji, słów czy gestów to domena typowo kobieca i w duchu nawet cieszyłam się, że mam w sobie coś bardziej kobiecego od innych kobiet, gdyż skłonności do analizy mam wielkie. Okazało, się że mój znajomy to nie jedyny mężczyzna skłonny do zbędnych przemyśleń i tak prysł kolejny stereotyp. Zaczęłam analizować siebie samą i szukać tego czegoś kobiecego co na pewno mnie wyróżni i znowu pudło. Nawet pokaźna kolekcja nowych ubrań w kolorze morskim, który zdecydowanie nie jest moim kolorem, a które kupiłam bo marketingowcy już wcześniej przeanalizowali moją kobiecą naturę, nie zmieniły sytuacji bo okazało się,
że znajoma ma podobną morską kolekcję i wygląda w tych ciuchach równie blado jak ja... Szukam dalej i w tak zwanym międzyczasie produkuję całą masę morskich błyskotek, w końcu tysiące kobiet na ulicach nie mogą się mylić a lato tuż, tuż...
P.S. Zaznaczam, że swoją morską kolekcję zaczynam od pokazania tej bransoletki bo to jedyna rzecz, którą potrafiłam w miarę przyzwoicie sfotografować telefonem. Niestety obydwa aparaty fotograficzne zostały podstępem wywiezione z domu do Krakowa.