Translator

wtorek

Słoneczne pozdrowienia

Jeszcze wczoraj, jeżeli ktoś kazałby mi wybrać pomiędzy upalnym letnim dniem lub wietrzny jesienny wieczorem, wybrałabym wirujące liście i szalik zawiązany na szyi... myślałam, że tak będzie zawsze bo nawet jeżeli coś wokoło się zmienia, to jednak w życiu są wyjątki i pewne rzeczy mogą zawsze być takie same. Jednak wczoraj coś mnie tknęło i doszłam do wniosku, że jeżeli znowu wybiorę jesienny wieczór, będę stała w tym szaliku, wśród tych wirujących liści, sama i jedynym moim towarzyszem będzie Nick Cave w empetrójce... ta strasznie smutna wizja wyzwoliła we mnie wielką wakacyjną euforię, nagle poczułam słońce, zachciało mi się siedzieć na łące
 i doświadczać takiego luzu jaki możliwy jest tylko w letnie dni. A tak poważnie to oglądałam zdjęcia z wakacji
 i odczułam nieodpartą ochotę podzielić się dzisiaj czymś kolorowym i słonecznym :-)


niedziela

Kolejny odlot

Znowu skrzydlato, ale nic nie poradzę na to, że mam słabość do skrzydeł, piórek i wszystkich tym podobnych rzeczy... nie wiem skąd ona się bierze bo nie wydaje mi się abym kiedykolwiek miałam jakieś ciągotki ornitologiczne. Owszem, jako dziecko miałam papużkę, którą bardzo lubiłam, jednak zawód spowodowany tym, że nigdy nie nauczyła się mówić sprawił, że nigdy już żadnego ptaka mieć nie chciałam. Być może zrobiłabym wyjątek dla kruka Mateusza, oczywiście tylko dlatego, że potrafił mówić, ale zaraz po "Akademii Pana Kleksa" obejrzałam "Ptaki" Hitchcock'a, które całkowicie wyleczyły mnie chęci posiadania jakiegokolwiek ptaka. W dorosłym życiu nie było lepiej, najpierw zaatakował mnie oszalały kogut, potem gołębie zapaskudziły mi balkon a na koniec rozszalała się ptasia grypa... tak, na pewno, nie ciągało mnie do ornitologii... jedynym wytłumaczeniem mojej skrzydlatej słabości jest odlot, ale o tym kiedy indziej bo słownik języka polskiego pod hasłem odlot ma kilka ciekawych definicji ;) 


poniedziałek

Letnia dieta

Dieta, jest to słowo które nie kojarzy mi się dobrze. 
Pewnie dlatego, że nie nigdy nie byłam posłem a moim skojarzeniem jest wodnisty kleik bez smaku, serwowany 
w szpitalu po operacjach. W domowych warunkach też nic dobrego dieta nie wróży, oznacza brak słodyczy, zapiekanek z serem i zakaz jedzenia pączków na drugie śniadanie... Pomimo tego, wydaje mi się, że każda kobieta kiedyś była, jest lub będzie na diecie i to nie zależnie od tego, czy dieta jest jej potrzebna czy nie. Oczywiście najlepsza jest dieta letnia, potrzebna jest zawsze - szczególnie tydzień przed urlopem kiedy okazuje się, że bikini pije tam gdzie nie powinno, bardzo łatwo w niej wytrwać - komu chce się jeść kiedy jest +36'C w cieniu, i do tego jest bardzo zdrowa - tyle świeżych warzyw i owoców dokoła, że kiedy jak nie w lato je jeść... Wydaje się to proste i łatwe ale to dieta letnia w teorii, w praktyce na każdym rogu czyhają budki z lodami, a lody jak na złość najbardziej smakują bakaliowe, w kawiarniach są promocje na zimne szejki a w letni gorący wieczór nic nie gasi pragnienia i nie smakuje lepiej niż zimne piwo a czasem nawet kilka... Znowu zamiast o kolczykach ja o czym innym więc wracam do tematu. Tyle się chwaliłam moją zielono-morską kolekcją a w sumie pokazałam tylko kilka sztuk więc dzisiaj ostatnia para kolczyków z tej serii, pomimo moich obaw ten kolor bardzo się spodobał i wszytko rozeszło się na tak zwanym pniu...  oczywiście przed sfotografowaniem. Za to zostało coś bardzo dietetycznego czyli kolejna wariacja na temat lekkostrawnych kolczyków, które od ponad roku są moim hitem. 

wtorek

Na jedno ucho

To że uwielbiam piórka wiecie od dawna, były już piórka metalowe, naturalne prosto od perliczki, teraz nadszedł czas na syntetyczne.... chyba syntetyczne, dokładnie nie wiem, pióra a raczej puszki są bardzo delikatne i miłe w dotyku, jednak nie kupiłam ich tylko zebrałam z podłogi, wymoczyłam w płynie do płukania, żeby nie puszyły się tak bardzo no i oczywiście żeby mieć większy komfort noszenia, bo kto chciałby nosić resztki boa zebrane z podłogi.... 
i tak powstało wiele wariacji. Wam pokażę moją ulubioną czyli jeden długi kolczyk z obciążnikiem w postaci srebrnego serduszka na łańcuszku, nie ma obawy, że kolczyk spadnie bo same piórka są bardzo lekkie. Kolczyk jest jeden bo co za dużo to nie zdrowo, jako drugi robi malutka kuleczka wkrętka.  Niestety nadal jestem bez aparatu więc zdjęcie takie sobie ale gwarantuję, że te kolczyki dodają skrzydeł!




środa

Dzisiaj trochę ponarzekam

Ciepło, ciepło coraz cieplej dla mnie wręcz za ciepło, jednak po tych pochmurnych szaro-burych dniach nie powinnam narzekać na pogodę... nie powinnam ale narzekam ale nic nie poradzę na to, że narzekanie mam wpisane w narodowość. Rzadko zdarza mi się z kimś rozmawiać i nie słuchać narzekań, jakoś tak się dziwnie dzieje, że temat zawsze, w dziwnie naturalny sposób, zmierza do narzekania. Sama często narzekam więc wiem jak łatwo znaleźć temat. Można sobie ponarzekać na pogodę, polityków, pracę lub zdrowie i nikt nawet nie zauważy że narzekamy bo bez narzekania na te tematy nie da się rozmawiać. Inaczej jest jeżeli zaczynamy narzekać na swój wygląd, męża czy sąsiadów, wtedy jest to jawne narzekanie i kulturalny współrozmówca powinien również ponarzekać. Piszę kulturalny bo kiedyś zamiast narzekać wyraziłam zadowolenie i okazało się to wielkim foux pas. Ale koniec narzekania w końcu przyszedł czas na letnie bransoletki. Dzisiaj jedna z nowej ceramicznej serii, stonowane ale letnie kolory i piękna szklista ceramika.


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...