Translator

wtorek

Słoneczne pozdrowienia

Jeszcze wczoraj, jeżeli ktoś kazałby mi wybrać pomiędzy upalnym letnim dniem lub wietrzny jesienny wieczorem, wybrałabym wirujące liście i szalik zawiązany na szyi... myślałam, że tak będzie zawsze bo nawet jeżeli coś wokoło się zmienia, to jednak w życiu są wyjątki i pewne rzeczy mogą zawsze być takie same. Jednak wczoraj coś mnie tknęło i doszłam do wniosku, że jeżeli znowu wybiorę jesienny wieczór, będę stała w tym szaliku, wśród tych wirujących liści, sama i jedynym moim towarzyszem będzie Nick Cave w empetrójce... ta strasznie smutna wizja wyzwoliła we mnie wielką wakacyjną euforię, nagle poczułam słońce, zachciało mi się siedzieć na łące
 i doświadczać takiego luzu jaki możliwy jest tylko w letnie dni. A tak poważnie to oglądałam zdjęcia z wakacji
 i odczułam nieodpartą ochotę podzielić się dzisiaj czymś kolorowym i słonecznym :-)


niedziela

Kolejny odlot

Znowu skrzydlato, ale nic nie poradzę na to, że mam słabość do skrzydeł, piórek i wszystkich tym podobnych rzeczy... nie wiem skąd ona się bierze bo nie wydaje mi się abym kiedykolwiek miałam jakieś ciągotki ornitologiczne. Owszem, jako dziecko miałam papużkę, którą bardzo lubiłam, jednak zawód spowodowany tym, że nigdy nie nauczyła się mówić sprawił, że nigdy już żadnego ptaka mieć nie chciałam. Być może zrobiłabym wyjątek dla kruka Mateusza, oczywiście tylko dlatego, że potrafił mówić, ale zaraz po "Akademii Pana Kleksa" obejrzałam "Ptaki" Hitchcock'a, które całkowicie wyleczyły mnie chęci posiadania jakiegokolwiek ptaka. W dorosłym życiu nie było lepiej, najpierw zaatakował mnie oszalały kogut, potem gołębie zapaskudziły mi balkon a na koniec rozszalała się ptasia grypa... tak, na pewno, nie ciągało mnie do ornitologii... jedynym wytłumaczeniem mojej skrzydlatej słabości jest odlot, ale o tym kiedy indziej bo słownik języka polskiego pod hasłem odlot ma kilka ciekawych definicji ;) 


poniedziałek

Letnia dieta

Dieta, jest to słowo które nie kojarzy mi się dobrze. 
Pewnie dlatego, że nie nigdy nie byłam posłem a moim skojarzeniem jest wodnisty kleik bez smaku, serwowany 
w szpitalu po operacjach. W domowych warunkach też nic dobrego dieta nie wróży, oznacza brak słodyczy, zapiekanek z serem i zakaz jedzenia pączków na drugie śniadanie... Pomimo tego, wydaje mi się, że każda kobieta kiedyś była, jest lub będzie na diecie i to nie zależnie od tego, czy dieta jest jej potrzebna czy nie. Oczywiście najlepsza jest dieta letnia, potrzebna jest zawsze - szczególnie tydzień przed urlopem kiedy okazuje się, że bikini pije tam gdzie nie powinno, bardzo łatwo w niej wytrwać - komu chce się jeść kiedy jest +36'C w cieniu, i do tego jest bardzo zdrowa - tyle świeżych warzyw i owoców dokoła, że kiedy jak nie w lato je jeść... Wydaje się to proste i łatwe ale to dieta letnia w teorii, w praktyce na każdym rogu czyhają budki z lodami, a lody jak na złość najbardziej smakują bakaliowe, w kawiarniach są promocje na zimne szejki a w letni gorący wieczór nic nie gasi pragnienia i nie smakuje lepiej niż zimne piwo a czasem nawet kilka... Znowu zamiast o kolczykach ja o czym innym więc wracam do tematu. Tyle się chwaliłam moją zielono-morską kolekcją a w sumie pokazałam tylko kilka sztuk więc dzisiaj ostatnia para kolczyków z tej serii, pomimo moich obaw ten kolor bardzo się spodobał i wszytko rozeszło się na tak zwanym pniu...  oczywiście przed sfotografowaniem. Za to zostało coś bardzo dietetycznego czyli kolejna wariacja na temat lekkostrawnych kolczyków, które od ponad roku są moim hitem. 

wtorek

Na jedno ucho

To że uwielbiam piórka wiecie od dawna, były już piórka metalowe, naturalne prosto od perliczki, teraz nadszedł czas na syntetyczne.... chyba syntetyczne, dokładnie nie wiem, pióra a raczej puszki są bardzo delikatne i miłe w dotyku, jednak nie kupiłam ich tylko zebrałam z podłogi, wymoczyłam w płynie do płukania, żeby nie puszyły się tak bardzo no i oczywiście żeby mieć większy komfort noszenia, bo kto chciałby nosić resztki boa zebrane z podłogi.... 
i tak powstało wiele wariacji. Wam pokażę moją ulubioną czyli jeden długi kolczyk z obciążnikiem w postaci srebrnego serduszka na łańcuszku, nie ma obawy, że kolczyk spadnie bo same piórka są bardzo lekkie. Kolczyk jest jeden bo co za dużo to nie zdrowo, jako drugi robi malutka kuleczka wkrętka.  Niestety nadal jestem bez aparatu więc zdjęcie takie sobie ale gwarantuję, że te kolczyki dodają skrzydeł!




środa

Dzisiaj trochę ponarzekam

Ciepło, ciepło coraz cieplej dla mnie wręcz za ciepło, jednak po tych pochmurnych szaro-burych dniach nie powinnam narzekać na pogodę... nie powinnam ale narzekam ale nic nie poradzę na to, że narzekanie mam wpisane w narodowość. Rzadko zdarza mi się z kimś rozmawiać i nie słuchać narzekań, jakoś tak się dziwnie dzieje, że temat zawsze, w dziwnie naturalny sposób, zmierza do narzekania. Sama często narzekam więc wiem jak łatwo znaleźć temat. Można sobie ponarzekać na pogodę, polityków, pracę lub zdrowie i nikt nawet nie zauważy że narzekamy bo bez narzekania na te tematy nie da się rozmawiać. Inaczej jest jeżeli zaczynamy narzekać na swój wygląd, męża czy sąsiadów, wtedy jest to jawne narzekanie i kulturalny współrozmówca powinien również ponarzekać. Piszę kulturalny bo kiedyś zamiast narzekać wyraziłam zadowolenie i okazało się to wielkim foux pas. Ale koniec narzekania w końcu przyszedł czas na letnie bransoletki. Dzisiaj jedna z nowej ceramicznej serii, stonowane ale letnie kolory i piękna szklista ceramika.


czwartek

Niebiańska plaża

Nie lubię upałów ale jeszcze bardziej nie lubię bezsłonecznej, deszczowej parówki, która ostatnimi czasy rozpanoszyła się za oknem. Nie wiem czy to starość czy też zaczarowały mnie te turkusowo-morskie błyskotki, które ostatnio Wam serwuję, ale ostatnio strasznie marzy mi się plaża, koniecznie taka za białym piaskiem, lazurową wodą i bezchmurnym niebem, przydałaby się też tam palma i kilka kolorowych drinków... Obawiam się jednak, że z tych marzeń, na dzisiaj, mogę sobie spełnić kolorowe drinki, ewentualnie piasek z piaskownicy a zamiast lazurowej wody i nieba zostaną mi tylko lazurowe kolczyki.


piątek

Komu marzy się złoto

Dzisiaj ciąg dalszy mojego  miętowo-morskiego szaleństwa, ze względu na okoliczności być może powinnam pokazać coś biało-czerwonego albo chociaż bardziej piłkarskiego. Niestety, aż tak się nie przygotowałam co nie znaczy, że wcale... mąż zasponsorował mi odpowiednie koszulki
 i bluzę, sama zaszalałam i kupiłam farbki do twarzy, cóż nie spodziewałam się tego po sobie ale chyba zbytnio wzięłam sobie do serca slogan, że wszyscy jesteśmy kibicami... oby te gadżety przydały się na więcej niż trzy mecze. Na złoto chyba nikt nie liczy, jednak skoro o nim mowa to musicie przyznać, że ten kolor jak mało który pasuje do morskich tonacji... 


czwartek

Z innej beczki czyli z perspektywy kajaka

Już jutro kolejna część morsko-miętowej kolczykowej serii
 a do tego czasu zapraszam do obejrzenia mojego drugiego bloga, na którym zdjęcia z ostatniego spływu.


piątek

Dzień dziecka

Nie od dzisiaj wiadomo, że wszystkie dzieci nasze są: 
Basia, Michael, Małgosia, John, na serca dnie mają swój dom, uchyl im serce jak drzwi. Wszystkie dzieci nasze są: 
Borys, Wojtek, Marysia, Tom, niech małe sny spełnią się dziś, wyśpiewaj marzenia, a świat będzie nasz!
I z tej okazji życzę wszystkim niekończącego się dnia dziecka i dorzucam jeszcze kolczyki, które jak się okazało, można pożyczyć koledze jako uroczy breloczek do kluczy :D



Morskie opowieści

Ostatnio znajomy podzielił się ze mną swoimi przemyśleniami, na pewien nieistotny dla nikogo temat. Swój wywód zaczął od słów: "przeanalizowałem sobie....", strasznie się zdziwiłam bo do tego czasu uważałam,
 że skłonność do zbędnego analizowania sytuacji, słów czy gestów to domena typowo kobieca i w duchu nawet cieszyłam się, że mam w sobie coś bardziej kobiecego od innych kobiet, gdyż skłonności do analizy mam wielkie. Okazało, się że mój znajomy to nie jedyny mężczyzna skłonny do zbędnych przemyśleń i tak prysł kolejny stereotyp. Zaczęłam analizować siebie samą i szukać tego czegoś kobiecego co na pewno mnie wyróżni i znowu pudło. Nawet pokaźna kolekcja nowych ubrań w kolorze morskim, który zdecydowanie nie jest moim kolorem, a które kupiłam bo marketingowcy już wcześniej przeanalizowali moją kobiecą naturę, nie zmieniły sytuacji bo okazało się, 
że znajoma ma podobną morską kolekcję i wygląda w tych ciuchach równie blado jak ja... Szukam dalej i w tak zwanym międzyczasie produkuję całą masę morskich błyskotek, w końcu tysiące kobiet na ulicach nie mogą się mylić a lato tuż, tuż...



P.S. Zaznaczam, że swoją morską kolekcję zaczynam od pokazania tej bransoletki bo to jedyna rzecz, którą potrafiłam w miarę przyzwoicie sfotografować telefonem. Niestety obydwa aparaty fotograficzne zostały podstępem wywiezione z domu do Krakowa.



sobota

Soczyście

Od jakiegoś czasu piszę coraz mniej ale kończą mi się zdjęcia.... tak szczerze napisawszy to jest ostatnie. Wszytko się kiedyś kończy i zawsze pozostaje żal... tym razem żałuję, że tyle rzeczy poszło w świat a ja z lenistwa ich nie sfotografowałam, żałuję że akurat kiedy skończyły mi się fotki zepsuła się pogoda i z moim kompakcikiem nie dam rady ich dzisiaj zrobić a wiem, że w przyszłym tygodniu znowu o tym zapomnę. Powinnam też żałować, że zamiast na robienie nowych kolczyków czy bransoletek swój wolny czas poświęcam na inne rzeczy, ale w tym wypadku ten żal pojawia się dopiero kiedy rano boli  mnie głowa albo impreza była nieudana. Cóż... pokazuje moje ostatnie zdjęcie, dobrze się składa bo są na nim soczyste, letnie kolczyki. Takie akurat żeby powspominać upalną pogodę. 


poniedziałek

Najpiękniejsze

Lubię na nie patrzeć, szczególnie w pełnym słońcu. Wszystkie są piękne, smukłe, mają duże, zielone oczy
 i pomimo, że z natury są drapieżne, wydają się bardzo delikatne. Nie tylko mi się one podobają. Indianie Hopi uważają je za symbol iluzji i ciągłej zmiany, pewnie dlatego, że jak żadne inne potrafią barwnie błyszczeć
 i za każdym razem wydają się mieć inny kolor. 
Jako najpiękniejsze na stałe zagościły w biżuteryjnym świecie i chyba jako jedyne owady od wieków są motywem broszek i wisiorów. Tak, ważki mają coś w sobie. 


środa

Koncertowo

Nie jestem stricte ukierunkowana muzycznie, to czego słucham musi mi się podobać. Często sama nie potrafię konkretnie powiedzieć co akurat w danym utworze mi się podoba i tak moje MP3 pełne jest przeróżnej muzyki i nie przesadzę pisząc, że każdy znalazł by tam coś dla siebie... no może nie ma tam techno ale to chyba jedyny wyjątek. Nikogo więc nie dziwi, że tak samo mam z koncertami, a ostatnio byłam na kilku i to na prawdę różnych od siebie. Napiszę o wczorajszym, bo do teraz nie mogę otrząsnąć się z szoku, że na koncercie jednego z lepszych jazzmanów w Polsce nie  było nawet czterdziestu osób. Co prawda koncert był z założenia kameralny, do tego w środku tygodnia ale bez przesady, spodziewałam się więcej osób. Cóż kogo nie było niech żałuje, Napiórkowski Trio i ich "KonKubiNap" byli świetni. A skoro już zrobiło się tak muzycznie to ja dokładam swoje dwa klucze wiolinowe. 


poniedziałek

Ptasie trele

Od kiedy pierwszy raz zrobiłam kolczyki z piórkami minęło już wiele czasu, jednak ciągle robię nowe bo one nadal się podobają, zmieniają się tylko kamienie... tym razem kamień zielony, pomimo, że generalnie koloru zielonego nie lubię. Jednak ostatnio zatęskniłam za takim zielonym, który widzi się tylko raz w roku, tym który jeszcze nie nasycił się wiosną a już tęskni za latem. Co roku staram się bardzo żeby ten zielony mi nie uciekł, żeby go nie przegapić ale jak to zwykle bywa, dobre chęci to za mało i nie widzę tego zielonego. Na szczęście pamięć mam dobrą i wcale nie krótką więc wydaje mi się, że doskonale pamiętam jak piękny ten zielony potrafi być. No właśnie, wydaje się... jakoś dziwnie wszytko co było zawsze wydaje się lepsze... 

piątek

Plastic is fantastic

Plastik rządzi światem. Już tyle razy dałam nabrać się w sklepie na coś co wyglądało nieplastikowo a potem okazało się plastikiem, że zaczęłam z góry podejrzewać, że jeżeli coś wygląda ładnie to będzie plastikowe. Założenie okazało się słuszne, bo plastikiem można nazwać każde tworzywo sztuczne, które zawiera polimery, tak więc często nosimy plastikowe buty (żeby było śmiesznie nazywa się, że są zrobione z ekologicznej skóry), plastikowe ubrania, czytamy plastikowe gazety, pakujemy w plastikowe opakowania i używamy całej masy niezbędnych plastikowych rzeczy. Z okazji Świąt Wielkanocnych, oprócz wiosennych życzeń i plastikowych kolczyków, chciałam Wam przypomnieć o tym, że plastik rozkłada się około tysiąca lat jednak jest dobrym surowcem wtórnym. Warto o tym pamiętać i dobrze go utylizować, zwłaszcza w dzisiejszym świecie kiedy ciężko jest żyć nieplastikowo...


Pochwała lenistwa

Pomimo tego, że jestem urodzonym leniem nauczyłam się oszukiwać naturę i udając, że nic nie robię zawsze robię coś. Dzisiaj postanowiłam nie oszukiwać i być sobą czyli leniem. Jak to zwykle bywa z leniami nic mi się nie chce, nawet pisać. Dobrze, że zdjęcie zrobiłam przedwczoraj przynajmniej mam co wkleić. 


środa

Czuję miętę...

Wiadomo, że trzeba trzymać rękę na modowym pulsie więc nie ociągam się w przeglądaniu wszelkiej maści portali, gdzie mogę zobaczyć co w modzie piszczy... 
a tam pastelowo, że napiszę brzydko, pastelowo do zrzygania. Być może nie jestem obiektywna. Pastele do mnie nie pasują i podświadomie czuję, żal do losu, że oto mogłabym się bezkarnie ubrać jak paczka dropsów ale mam w domu duże lustro, które mnie od tego powstrzymuje. Znam kilka dziewcząt, którym pastelowe barwy bardzo pasują i to dla nich są blade róże, łososiowe oranże czy miętowa zieleń... na waśnie miętowa zieleń... Nie jestem ekspertem ale miętę często czuję do różnych ludzi, sytuacji i rzeczy do tego uwielbiam świeżą, lubię w czekoladzie, często parzę suszoną i jakoś kolor mi się nie zgadza, miętowe ubrania wcale nie mają koloru mięty, ale pewnie się czepiam, jak zwykle.


piątek

Lśnienie

Pomimo tego, że wiem w jakich warunkach wydobywane są diamenty, naczytałam się i naoglądałam o ich krwawym obliczu i tak jakoś cieplej robi mi się na sercu, kiedy o nich pomyślę. Wiadomo, diamenty to najlepszy przyjaciel dziewczyny i chyba nikogo nie trzeba o tym przekonywać. Jakiej kobiecie nie zaświecą się oczy na widok brylantowych kolczyków... nie wspomnę już o pierścionku zaręczynowym, który bez brylantu, choćby małego, po prostu się nie liczy... Wiem coś o tym bo chociaż biżuterię noszę przeważnie swoją, kilku diamentowych "drobiazgów" nie mogłam sobie odmówić.  Bez obawy nie będę Was tu dzisiaj raczyć brylantową biżuterią, bo to nie mój kaliber a nie ma niczego gorszego niż fałszywki, pokażę za to, że nie wszytko musi być diamentem żeby się świecić. 
Dzisiaj kryształy i szkło weneckie a wszytko to z połyskiem. Nic tylko lśnić...



czwartek

Goździki

Zeszłoroczny post z okazji dnia kobiet do dzisiaj jest liderem na mojej blogowej liście popularności i to zapewne dzięki niemu w tym roku dostałam całe mnóstwo goździków i tylko jednego tulipana . Bardzo dziękuję za te prześliczne goździki, wszystkie piękne i czerwone jak tradycja każe. Niech mi jeszcze tylko ktoś podaruje rajstopy, najlepiej szare w białe kropeczki i przyśle kilo kawy prosto z Kolumbii,  a polubię ten Dzień Kobiet jeszcze bardziej... Dobra, marzenia marzeniami ale czas przejść do sedna: z okazji Dnia Kobiet życzę wszystkim moim czytelniczkom, żeby co rano kiedy popatrzą w lustro widziały kobietę zadowoloną z siebie, piękną i szczęśliwą, nawet wtedy kiedy niechcący dzień wcześniej spaliły sobie rzęsy, na czole wyskoczył im pryszcz i dla młodzieńczego spojrzenie niezbędny jest rozświetlający korektor. Drogie  Panie, zapewne dzisiaj goździków i tulipanów będzie nadmiar więc ode mnie herbaciana róża. 


środa

Przedwiośnie

Nic nie trwa wiecznie, zima też... wiem, że większość z Was bardzo się już cieszy ale ja nie. Wszyscy wiedzą o mojej niechęci do wiosny ale nie potrafię sobie odmówić aby kolejny raz wygłosić antywiosenny manifest. Wiosenne porządki, wiosenna odnowa i wiosenne diety... wiosna jak żadna pora roku wiele osób motywuje i pobudza do działania ale nie wiem czy wiecie, że fizjologicznie rzecz biorąc tak samo działa na nasz organizm stres. W małych dawkach jest potrzebny ale im go więcej tym bardziej destrukcyjnie na nas działa, tak jak wiosna... Nie dziwię się, że to właśnie na wiosnę zwiększa się osłabienie fizyczne, psychiczne, zaczynają się kłopoty z koncentracją i bezsennością a to wszytko prowadzi do depresji. Słońce ma nam osłodzić tą wiosnną gehennę ale razem z jego ciepłem docierają do nas zabójcze promienie UV, które powodują raka i przyspieszają starzenie... brrr... Z okazji przedwiośnia mam dla Was zielony naszyjnik ale żeby nie było, że radośnie zielony, czarne akcenty oddają prawdziwą naturę wiosny. Jeszcze gwoli wyjaśnienia, choć wstyd to przyznać nigdy nie przeczytałam całego "Przedwiośnia" - już sam tytuł mnie odstraszył. 


piątek

Anielsko

Nie dawno skończyłam czytać książkę Jon'a Krakauera "Wszytko za Everest". Książkę polecam nie tylko miłośnikom górskich przygód, w końcu to jedna z lepszych pozycji o Evereście, do tego nominowana do Nagrody Pulitzera. Jej oryginalny tytuł brzmi "Into Thin Air" więc można się było spodziewać, że wiele tam o skutkach niskiego stężenia tlenu na dużych wysokościach czyli chorobie wysokościowej.  Piszę o tym bo wczoraj w porannym autobusie do Katowic przeżyłam na własnej skórze, co czują himalaiście na Wierzchołku Południowym: brakowało mi tlenu, bolała mnie głowa, miałam nudności, cała twarz mi spuchła do tego dokuczała mi drażliwość i odwodnienie. Gdybym tylko posiadała, nie zawahałabym wstrzyknąć sobie podskórnie dawkę dexametazonu. Do teraz nie wiem, czy mój stan spowodowany był talentem reporterskim Krakauera czy, do czego skłaniam się bardziej, nadmiarem wina, wypitego dzień wcześniej. Jednak niezależnie od przyczyny, ciągle odczuwał wdzięczność aniołowi, który ustąpił mi miejsce siedzące w tym przeklętym autobusie. 


środa

Butelki

Kiedy byłam mała zbierałam różne butelki, które potem
 w wielkiej tajemnicy przed rodzicami tłukłam i układałam z nich mozaiki w piaskownicy. Zabawa była przednia, szczególnie przy słonecznej pogodzie, niestety inne dzieci nie wrażliwe na sztukę niszczyły te mozaiki i w bardzo szybkim tempie w całej piaskownicy było tyle potłuczonego szkła, że skończyło się pociętymi kończynami i to nie tylko moimi. W ten sposób zakończyłam swoją artystyczną karierę i już nigdy butelek nie zbierałam, no chyba że wokół namiotu po imprezie ale na pewno nie układałam z nich żadnej mozaiki. Pozostała mi za to sympatia do butelkowych kolorów więc dzisiaj butelkowo jednak na przekór tej wiośnie za oknem nie zielono. 


niedziela

Waka waka

Wydawało by się, że każdy wie jak wygląda żyrafa, mi też się wydawało...W głowie miałam bardzo ogólny podgląd żyrafy jako zwierzęcia z długą szyją, z charakterystycznym umaszczeniem, które w promieniach zachodzącego słońca stoi samotnie na sawannie i tym samym idealnie komponuje się z moim wyobrażeniem afrykańskiego pejzażu. Jednak ostatnio zobaczyłam zdjęcie żyrafich oczu i były tak słodkie, że poczułam wstyd, że tak mało wiem o żyrafach. Zaczęłam więc szukać, czytać i teraz już wiem, że żyrafy nie stoją samotnie na sawannie bo żyją w stadach, ich umaszczenie jest jak ludzki odcisk palca, a ich kolor uzależniony jest od samopoczucia. No i wiem jeszcze jedną rzecz, żyrafy spokrewnione są z jeleniami i dziwnie wydaje mi się, że żyrafa, której oczy widziałam na zdjęciu spokrewniona jest konkretnie z jelonkiem Bambi.


czwartek

Wietrznie

Dzisiaj pierwszy raz pomyślałam, że mogłaby być już wiosna. Wszyscy wiedzą, że wiosna nie jest moją ulubioną porą roku i gdyby się dało nie miałabym nic przeciwko temu, żeby śnieg leżał sześć miesięcy w roku a przez pozostałe sześć była  jesień żebym mogła pokajakować i kontemplować -  a tu taka niespodzianka, zachciało mi się wiosny. Nie wiem czy powodem tego są przepięknej urody spodnie, które wczoraj kupiłam i póki co jest na nie za chłodno, czy też wiatr, który wiał mi dzisiaj prosto w twarz, do tego stopnia, że oczy zaczęły mi łzawić. Wiatr bardzo lubię więc to pewnie wina spodni, które tak mną zawładnęły, że dokupiłam do nich buty... Jednak, żeby nie było że nic tylko kupuję dorobiłam też kilka bransoletek. Tym razem ceramika i kolory w sam wraz do moich nowych spodni, butów i nie tylko.


środa

Klasycznie

Dzisiaj mieszanka tego co lubię najbardziej, kamienie, ażury i do tego czerwień. Wiem, że podobne już były ale co ja poradzę na to, że najbardziej lubimy piosenki, które już znamy. Jeszcze lepiej kiedy znamy i konkretnie nam się z czymś kojarzą. W ten oto sposób  w mojej pamięci emocjonalnej zwanej mp3 zalegają takie utwory, o których posiadanie nie posądzał by mnie nikt, ba nawet ja sama, kiedy owe przeboje zaczynały podbijać świat...


czwartek

Co jedzą jednorożce

Na początku podejrzewałam, że jednorożce nic nie jedzą bo i po co... potem przyszło mi do głowy, że być może po prostu jedzą trawę, w końcu wyglądają jak nieparzystokopytne więc wydało mi się to logiczne.
 Ale zaraz doszłam do wniosku, że jednorożce same w sobie są nielogiczne więc na pewno nie jedzą trawy. Intuicja mnie nie zawiodła, okazało się, że jednorożce potrafią tak stąpać po trawie żeby jej nie zdeptać więc też jej nie jedzą tylko żywią się pyłkami kwiatów i nektarem... można się było tego spodziewać. Podobnie jak tego, że w ulubionej cukierni wykupią mi dzisiaj wszystkie dobre pączki i zostaną tylko te których nie lubię...


środa

Zadymka


Patrzę w okno od rana
A tu śniegu po kolana
Nasypało na dachy
I na wszystkie patałachy... 


Siedzę przy moim wielkim oknie z kubkiem kawy i nie mogę się nacieszyć widokiem. Nie dość, że pada śnieg to jeszcze wieje... Miałam być teraz gdzie indziej, ale zamknęli drogę... chyba tylko specjalnie po to żebym mogła z tym kubkiem sobie siedzieć. A kubek mam wyjątkowy bo zimowy, z malowanymi bałwanami, którym wiatr zrywa czapki i wygina marchewkowe nosy.

wtorek

Serduszkowo

No to mamy walentynki. Nawet nie wiadomo kiedy ten dzień zagościł w naszym kalendarzu i stał się tak oczywisty, że nikogo nie dziwi masa serduszek, czerwonych duperelek, zgrozo nawet walentynkowej bielizny, panoszących się w marketach, w tak przemiłym sąsiedztwie jak  kartofle, kiszona kapusta czy też proszki do prania. Nie żebym się czepiała, sama jako osoba romantyczna i infantylna bardzo serduszka lubię. Jestem szczęśliwą posiadaczką kilku par serduszkowych skarpetek oraz majtek, mam też śliczne sznurówki, czerwony notes i oczywiście trochę biżuteryjnych dodatków z serduszkami w roli głównej.... ale  nie pamiętam żebym którąkolwiek z tych rzeczy dostała na walentynki, oprócz sznurówek sama je sobie kupiłam albo zrobiłam. Pewnie dlatego, że  dla mnie najlepszym prezentem jest ta chwila kiedy moje tętno rośnie do 120 uderzeń na minutę, zaczyna szaleć oksytocyna i czuję w sobie takie pokłady fenyloetyloaminy, że już mi wszytko jedno czy to akurat są walentynki czy nie. Dla mniej romantycznych mała podpowiedź, to nie ta chwila kiedy wygrywam w ruletkę ani tym bardziej nie ta chwila kiedy kończę ćwiczenia kardio. 


poniedziałek

Wzorowo

Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta ale dawno temu bardzo modne były naczynia produkowane w fabryce fajansu we Włocławku. Dziwnym trafem większość z nich, a już szczególnie talerze, zamiast do serwowania jedzenie, służyło jako ozdoba na ścianie kuchni. 
W mojej rodzinnej kuchni ich nie było ale zawsze bardzo mi się podobały i kiedy już miałam swoją własną kuchnię oraz możliwość wyboru co w niej będzie, skompletowałam sobie taki biało-niebieski serwis  Ze względów praktyczno-estetycznych na ścianie nie zawisły tylko od razu włożyłam je do półki jako jedyną  i słuszną zastawę stołową. Od tego czasu minęło sporo i ząb czasu, dosłownie, odgryzł na niej swój ślad więc musiałam pożegnać się z moim fajansem. Jednak jako osoba bardzo sentymentalna chyba do końca się z tym nie pogodziłam i ostatnio wszytko mi się z tą moją zastawą kojarzy... nawet kolczyki. Dla osób mniej sentymentalnych prezentowane kolczyki z Włocławkiem mają wspólny tylko kolor ale na zachętę dodam, że oprócz malowanej masy perłowej zrobione są 
z niebieskiego jadeitu, który podobno dobrze działa na męskie libido - a taka informacja przed walentynkową romantyczną kolacją może się przydać....  


środa

Przebłyski

Czasem mam ochotę ubrać elegancką kieckę, założyć szpilki, których normalnie żal mi nosić, pomalować usta na czerwono i gdzieś sobie wyjść... Tu zazwyczaj pojawia się problem, bo niby gdzie ja mam iść... z psem na spacer czy może po marchewki do sklepu...  Oczywiście ta ochota chowa się nie wiadomo gdzie kiedy tylko pojawia się możliwość takiego wyjścia... ale tak to już jest, że zawsze największą ochotę ma się na to co jest nieosiągalne w danym momencie i to pewnie odnosi się nie tylko do wielkiego wyjścia w eleganckim stroju. A propos eleganckiego stroju, mam tu do pokazania opalizującą bransoletkę. Z przebłyskami (jak ja).


wtorek

Powtórka z rozrywki

Śmiesznie nie będzie, bo tu nie radiowa trójka, ale mam nadzieję, że chociaż wesoło. Będzie powtórka  filcowych kolczyków, którymi chwaliłam się już z okazji pierwszego śniegu. Dla mnie temat był wesoły, ale nie wiem dlaczego zdjęcia, które tam dałam są jakieś takie smutne i bure. Smutno i buro to mamy od wczoraj za oknem, więc dla rozgrzewki i kontrastu dzisiaj filcowa tęcza.... 
do wyboru, do koloru, na zimę...


niedziela

Jazda figurowa

Nie ma śniegu ale za to jest lodowisko, nie koniecznie przeznaczone dla łyżwiarzy. Byłam dzisiaj na miłym spacerze i momentami żałowałam, że jestem niska, nie mam nóg długich jak modelka i żeby dosięgnąć niektórych rzeczy, a do tego wyglądać jako tako, noszę wysokie obcasy... Szczęśliwie dla mnie mam długi staż (tak, tak... odwrotnie proporcjonalny do nóg) w ich noszeniu więc jestem cała, w sensie nie połamana. Jest to dla mnie ważne bo jutro mam misję na prawdziwym lodowisku. Dawno mnie tam nie było i mam nadzieję, że nie będę żałować, że mam łyżwy figurowe a nie saneczkowe... Znowu zapominam, że powinnam pisać o biżuterii, już się poprawiam i wrzucam fotkę lodowej bransoletki. Idealna na mroźne dni, zimowe kolorowy i ceramika, która lśni jak lód.


sobota

Krótko o lenistwie

Doczekałam się swojej zimy, na dworze taki minus, że bez przyczyny nikt nie pląta mi się po parku, mogę spacerować, kontemplować i śpiewać do woli. Czuję tylko pewien nie dosyt śniegu ale cóż, nie można mieć wszystkiego. W razie pilnej potrzeby zawsze mogę pojechać w góry tam będę miała i mróz i śnieg... tylko jestem tak rozleniwiona, że nawet w razie pilnej potrzeby pewnie wmówię sobie, że nie jest taka pilna. Wszytko żeby się tylko z lenistwa nie wyrwać. Tak, w lenistwie i wmawianiu sobie rożnych rzeczy jestem mistrzem, o wmawianiu sobie to osobna historia a o lenistwie napiszę tylko, że nawet nie chce mi wyciągnąć sprzętu i zrobić kilku rzeczy żebym tu nie musiała pokazywać staroci. Ale to minie, czasem tak po prostu  jest. Na razie staroć ale nie z lamusa. 
Znane kamienie, znane zawieszki ale tym razem w innej formie - jako broszki. 





wtorek

Karnawałowy duet


Zdarzało mi się opuścić blogowanie ale nigdy na tak długo. Ostatni post był przed świętami a tu już środek karnawału.... kiedy to minęło nie wiem sama. No właśnie, środek karnawału: czas zabaw i imprez w pełni. Okazji nie brakuje. Karnawałowe zabawy lubię bardzo i nawet nie muszę być w Rio de Janeiro żeby poczuć moc samby, nic tylko tańczyć - nie umierać. Tak zabawiając się karnawałowo zauważyłam, że w tym roku w cenie są metale szlachetne: złoto, srebro i to wszędzie: na ubraniach, makijażu no i oczywiście w biżuterii. To że w biżuterii to niby nic dziwnego ale w tym roku stało się coś co uszczęśliwi wszystkie niezdecydowane panie: złoto i srebro pierwszy raz, od dawna, pokazują się w parze. Jeszcze nie dawno trend nie do pomyślenia... a dzisiaj najlepszy pomysł na wyeksponowanie zwykłej czarnej sukienki i nie tylko do szmaragdowej czy kobaltowej też nada się idealnie. Jednak trzeba pamiętać, że w takim towarzystwie nie ma już miejsca dla kamieni, perełek czy kryształów – ma być prosto ale nie skromnie. Wydawać się może, że to ciężkie zadanie... niekoniecznie. Wystarczy postawić na jedną rzecz, dwukolorowy naszyjnik lub masywną bransoletkę do tego lekkie kolczyki i voila.... no może nie do końca, warto jeszcze sprawdzić czy nie zwolniły się jakieś tanie loty do Rio... a póki chwalę się moją srebrno-złotą biżuterią.



www.pracownia-foto.com


www.pracownia-foto.com





LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...