Jedzenie wieczorem jest niezdrowe, no chyba że to będzie coś lekkostrawnego i co najmniej dwie godziny przed snem. Dlatego dziś wieczorem serwuje: bardzo lekkie kolczyki, z korala trawionego tzw. filipińskiego.
Kolczyki na kolacje, nie pomyslalabym. Podoba mi sie blog, kolczyki piekne i bardzo roznorodne, fajnie ze nie popadasz w rutyne. Na pewno bede tu zagladac.
Bardzo mi miło, że Ci się podoba. Staram się, żeby kolczyki nie były do siebie podobne. Pozdrawiam
P.S. Bardzo lubię kiedy zostawiacie komentarze, zamieszczając komentarz można skorzystać z opcji nazwa/adres URL i podpisać się imieniem albo ksywką - no chyba, że wolicie zostać anonimowi ;)
Kolczyki na kolacje, nie pomyslalabym. Podoba mi sie blog, kolczyki piekne i bardzo roznorodne, fajnie ze nie popadasz w rutyne. Na pewno bede tu zagladac.
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że Ci się podoba. Staram się, żeby kolczyki nie były do siebie podobne. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo lubię kiedy zostawiacie komentarze, zamieszczając komentarz można skorzystać z opcji nazwa/adres URL i podpisać się imieniem albo ksywką - no chyba, że wolicie zostać anonimowi ;)
uwielbiam koral filipiński :) a w połączeniu z tym brudnym złoto-miedzianym( bo tak wygląda na zdjęciu)są faktycznie lekkostrawne:)
OdpowiedzUsuńTeż lubię jego fakturę, a kolor to stare złoto, ma lekko oliwkowy odcień - jak dla mnie łączą się idealnie :-)
OdpowiedzUsuńCo za niespodzianka. :) Pozdrawiam Aniu! :)
OdpowiedzUsuńŚliczne!!Fajne połączenie:)
OdpowiedzUsuń