Co prawda w tym roku nie planuję plażować na lazurowym tylko bałtyckim wybrzeżu a różnica jest. Urlop nad Bałtykiem jest dla ludzi odważnych
i lubiących wyzwania. Po pierwsze warunki pogodowe, bez wiatrochronu i koca polarowego nie ma co marzyć
o plażowaniu.... ale co tam poopalać można się wszędzie... Może kąpiel w morzu - tak ale najpierw trzeba dojść do tego morza, a po drodze tłum jak na Centralnym. Ostrożnie omijamy starsze panie mogące śmiało konkurować z ludzikiem Michelin, mamy
z dziećmi, które na piasku rozłożyły swój bar sałatkowy, grupkę pijanej młodzieży, pana w za ciasnych slipkach, jeszcze tylko kilka nie dających oznak życia osób
w kolorze ciemnobrązowym i już jesteśmy w wodzie. Brodząc brzegiem, musimy tylko uważać na fekalia, opakowania po słodyczach, potrzaskane butelki i całą masę innych śmieci... można by wyjeść głębiej ale jednak pozostaje obawa o odmrożenie... Cóż, trzeba wrócić do hotelu, w końcu mamy tam prywatną plażę, jest cicho, przyjemnie można poczytać... nawet kiedy nie ma pogody tu widać, że bałtyckie plaże mogą być piękne... gorzej na koniec. Kiedy dostajemy rachunek za weekendowy pobyt cena jest identyczna jak za tygodniowy pobyt w Saint Tropez....
Cóż, ja tam lubię Bałtyk ale w tym roku stawiam na odludzie, namiot i własny prowiant ;-)