Zdarzało mi się opuścić blogowanie ale nigdy na tak długo. Ostatni post był przed świętami a tu już środek karnawału.... kiedy to minęło nie wiem sama. No właśnie, środek karnawału: czas zabaw i imprez w
pełni. Okazji nie brakuje. Karnawałowe zabawy
lubię bardzo i nawet nie muszę być w Rio de Janeiro żeby poczuć
moc samby, nic tylko tańczyć - nie umierać. Tak zabawiając się
karnawałowo zauważyłam, że w tym roku w cenie są metale
szlachetne: złoto, srebro i to wszędzie: na ubraniach, makijażu
no i oczywiście w biżuterii. To że w biżuterii to niby nic
dziwnego ale w tym roku stało się coś co uszczęśliwi wszystkie
niezdecydowane panie: złoto i srebro pierwszy raz, od dawna,
pokazują się w parze. Jeszcze nie dawno trend nie do pomyślenia...
a dzisiaj najlepszy pomysł na wyeksponowanie zwykłej czarnej
sukienki i nie tylko do szmaragdowej czy kobaltowej też nada się
idealnie. Jednak trzeba pamiętać, że w takim towarzystwie nie ma
już miejsca dla kamieni, perełek czy kryształów – ma być
prosto ale nie skromnie. Wydawać się może, że to ciężkie zadanie... niekoniecznie. Wystarczy postawić na jedną rzecz,
dwukolorowy naszyjnik lub masywną bransoletkę do tego lekkie
kolczyki i voila.... no może nie do końca, warto jeszcze sprawdzić
czy nie zwolniły się jakieś tanie loty do Rio... a póki chwalę się moją srebrno-złotą biżuterią.
Ladnie wygladasz w tej fryzurze. :)
OdpowiedzUsuńDzięki, mam nadzieję, że naszyjniki też ładnie wyglądają ;)
OdpowiedzUsuńno proszę jaki lachon:))) a naszyjnik też ładny:) chociaż ja tam za złotem nie przepadam:)
OdpowiedzUsuńLachon, Duende jak to brzmi.... ! A ja jak sroka, ważne że się świeci - nie ważne czy złote czy srebrne ;)
OdpowiedzUsuń