Doczekałam się swojej zimy, na dworze taki minus, że bez przyczyny nikt nie pląta mi się po parku, mogę spacerować, kontemplować i śpiewać do woli. Czuję tylko pewien nie dosyt śniegu ale cóż, nie można mieć wszystkiego. W razie pilnej potrzeby zawsze mogę pojechać w góry tam będę miała i mróz i śnieg... tylko jestem tak rozleniwiona, że nawet w razie pilnej potrzeby pewnie wmówię sobie, że nie jest taka pilna. Wszytko żeby się tylko z lenistwa nie wyrwać. Tak, w lenistwie i wmawianiu sobie rożnych rzeczy jestem mistrzem, o wmawianiu sobie to osobna historia a o lenistwie napiszę tylko, że nawet nie chce mi wyciągnąć sprzętu i zrobić kilku rzeczy żebym tu nie musiała pokazywać staroci. Ale to minie, czasem tak po prostu jest. Na razie staroć ale nie z lamusa.
Znane kamienie, znane zawieszki ale tym razem w innej formie - jako broszki.
wyobraziłam sobie Ciebie idącą po parku i śpiewającą, podczas gdy większość z nas jest w nieustającej ucieczce przed mrozem:) cudnie!! a broszki piękne, zwłaszcza ta z zebrą:) pozdrowienia serdeczne Aniu:)
OdpowiedzUsuńDzięki Asiu :) Dawno Cię nie "widziałam". Nadal mam coś dla Ciebie do wysłania ale nie wiem gdzie wcisnęłam kabel od telefonu ;/ Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń