Translator

czwartek

Na słodko

Miałam wczoraj wrzucić coś na słodko z okazji urodzin, jednak nie zdążyłam, nadrabiam dzisiaj i zamiast tortu pokazuje równie słodkie wróżki.


wtorek

Wyciszenie

Święta, święta i po świętach... w tym roku inaczej niż zwykle, święta wielkanocne spędziłam stacjonarnie z rodziną i muszę napisać, że przedawkowałam święta. Jestem przejedzona, długo nie będę piła już koniaku,  kręgosłup boli mnie od wylegiwania się na kanapie, wiem też dlaczego nie mam telewizora z dekoderem i do teraz zastanawiam się za co copywriterzy z agencji reklamowych biorą kasę. Były też plusy, fajnie jest posiedzieć z rodziną, pośmiać się wspólnie 
(nawet z reklam) i po prostu być razem. Dzisiaj jednak potrzebuję poświątecznego spokoju, wyciszenia 
i harmonii, a Wam przedstawiam komplecik 
w jak dla mnie bardzo wyciszających i harmonijnych kolorach ziemi i życzę spokoju po świętach.






sobota

Życzenia na świąteczny czas

Nie zależnie czy święta spędzacie tradycyjnie
z koszyczkiem, zajączkiem i jajkami, czy też wolne wykorzystujecie na górskie wędrówki, eskapady rowerowe czy też spotkania z przyjaciółmi życzę wszystkim  aby ten czas przyniósł wiele radości...




środa

Przekora

Według słownika przekora to umyślne przeciwstawianie się czemuś, moja przekora jest troszkę inna bo podświadoma. Być może to coś innego, tylko nie potrafię tego nazwać - nie wiem, ale nie byłoby to takie złe, człowiek przekorny nie kojarzy mi się dobrze. Jednak jest to blog o kolczykach a nie semantyce więc pozostawię kwestię nazewnictwa i przejdę do kolczyków. Im na dworze słoneczniej i kolorowo tym bardziej szaro i surowo robi się w mojej biżuterii. Niestety większość ludzi właśnie wtedy chce kupować kolorowo a mi jak na złość wychodzi co innego więc męczę się w kolorowych koralikach żeby czasem zaszaleć i przekornie zrobić coś mniej słonecznego. 
Oto jedno z moich szaleństw. 


wtorek

Szpieg z Krainy Deszczowców

Ostatnimi czasy, kiedy widzę na ulicy jakąś kobietę to bardzo zwracam uwagę na jej biżuterię, czasem chce podpatrzeć co się teraz nosi  a czasem po prostu popodziwiać. Wczoraj stałam na przystanku autobusowym i zauważyłam dziewczynę, która ma na uszach ciekawe kolczyki.  Zaczynam się przyglądać, dziewczyna to zobaczyła i zaczęła się cofać, ja niczym nie zrażona za nią (nie chce wiedzieć co o mnie pomyślała), tak się przyglądam i myślę sobie, że robię podobne... Zastanawiam się w duchu gdzie mogła je kupić i mam cichą nadzieję, że nie w sklepie. W między czasie dziewczyna zauważyła, że nie patrzę na nią tylko na kolczyki i pewnie z kobiecej próżności ustawiła mi się tak żebym mogła zobaczyć je lepiej. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam, że to "moje" kolczyki. Pierwszy raz spotkałam kogoś całkowicie obcego w moich kolczykach i  zrobiło mi się bardzo miło. Na szczęście przyjechał trolejbus i nie zdążyłam zrobić ani powiedzieć niczego głupiego. Nie wiem czy ta dziewczyna czyta tego bloga, jeśli tak bardzo ją pozdrawiam a Wam pokazuję  kolczyki bardzo podobne do tych, które wypatrzyłam na ulicy.


poniedziałek

Zagraj to jeszcze raz, Sam

Tak spojrzałam dzisiaj na blogowe archiwum i co, kwiecień skończy się nie długo a tu tylko sześć wpisów. Zamiast pokazywać i pisać coraz więcej na blogu robi się mały regres, a nie o to mi chodziło. 
Więc korzystając z wieczornej chwili wrzucam jeszcze mały wisiorek. Pierwotnie był na rzemyku (jak na foto), ale teraz wisina łańcuszku i na nim prezentuje się lepiej. Patrząc na wisiorek mam znowu myśli 
o kluczniku, ale daruje już sobie ich przypominanie...






koralik po koraliku

Pierwotny plan był taki, że dzisiaj nie będzie o kolczykach tylko o motorach - ale jednak opamiętałam się w porę bo pomimo wszytko jestem bardziej kolczykową niż motorową dziewczyną. Moim tłumaczeniem jest tylko to, że wszytko co robię po raz pierwszy przeżywam bardziej, choćby było to dla innych mało znaczące i czasem wydawało się wręcz śmieszne, jeżeli coś robię pierwszy raz to zawsze będę miała frajdę. Chyba tak było zawsze. Pamiętam jak mama dała mi pierwszy raz pozmywać naczynia - to była prawdziwa radość, dzisiaj marzę o zmywarce...  ale wracając do motorów i kolczyków, większość osób, które widziałam wczoraj miały gdzieś jakieś skórzane frędzle, czy to na kurtce, przy kierownicy albo sakwach, bo nawet na stopkach. Też chciałam mieć frędzle i  tak 
z frędzlowej inspiracji koralik po koraliku mam swoje. 
Są długaśne, pasują na motor, na randkę z Winnetou i co najważniejsze pasują do mnie ;-)


wtorek

Klucznik kluczy bo szuka kluczy

Też dzisiaj kluczyłam, szukając odpowiednich kolczyków na dzisiaj. Zobaczyłam te klucze i od razu zagrało mi w głowie Lao Che, przypomniał się "Pan Tadeusz" i w ogóle w głowie zaczęło wirować mi wszytko co kojarzy mi się z kluczem. Czasem myśli bardzo dziwne, nienadające się do publikacji ze względu na niezrozumiałą dla ogółu treść... 
Poprzestanę w takim razie na zdjęciu.



poniedziałek

Różano

Prawie od tygodnia nic nie napisałam ani nie pokazałam, ale wiadomo dużo rzeczy do zrobienia, ogarnięcia a czasu jak zwykle...  za mało, do tego nie samymi kolczykami człowiek żyje. Niestety w ramach skruchy nie pokarzę nic nowego, bo większość poszła w świat a ja nie zdążyłam zrobić im zdjęć, te które zostały czekają na swój czas, albo mój czas na zdjęcia.
To teraz szybka piłka, albo szybka bransoletką: bardzo pastelowa, bardzo romantyczna i bardzo różana. 




wtorek

Krótki romans z Winnetou

Wiedziałam co chciałam Wam pokazać i co mniej więcej przekazać w tekście, ale kiedy przyszło do pisania jakoś znowu pierwsze słowa, które przyszły mi na myśl dotyczyły pogody. Znowu pogody! Tego że wiosennie, 
że świeci słoneczko itp - niby ok ale byłby to kolejny post nawiązujący do pogody, a ile można... Przypuszczam, że w pisaniu blogowych postów, postępuję tak samo jak przy rozmowach, kiedy nie wiem jak zacząć, nie jestem pewna tego co chcę powiedzieć, zaczynam od pogody. No ale jak inaczej, idę na spacer z psem, spotykam miłą sąsiadkę, po tradycyjnym "dzień dobry", następuje cisza, a wiadomo, że milej byłoby pospacerować wspólnie a tak milczeć nie bardzo, cóż prostszego i bardziej pasującego do sytuacji niż: "jaka dzisiaj piękna pogoda, aż miło sobie pospacerować...", sąsiadka pokiwa głową, potwierdzi i nie wiedząc kiedy zaczynamy rozmawiać o ławkach, które warto by pomalować... to samo tyczy spotkań z dawno nie widzianymi znajomymi, rodziną ( lepsze to niż "co tam słychać?", ciężko mi w chwilę opowiedzieć co tam było słychać w ciągu ostatnich 7 lat) i oczywiście nowo poznanymi ludźmi. Zaczynając konwersację od krótkiej uwagi na temat pogody, rozmowa zawsze zaczyna toczyć się dobrym torem. Wracając do tematu, chciałam Wam napisać, że słoneczna pogoda ( a jednak nie da się inaczej), lżejsze ubrania powodują, że z naszych twarzy znika bladość i nagle zaczynamy lepiej wyglądać, inne kolory nam pasują i oczywiście chcemy nosić co innego niż zimą. Ja na pierwszy słoneczny ogień (oprócz pudru brązującego :D ) wrzucam połączanie turkusu ze srebrem. Żeby było bardziej banalnie turkus i srebro całkowicie kojarzę  z Indianami, być może to przez mój krótki acz ognisty romans z Winnetou, który przeżyłam dwie dekady temu. Co prawda tata powiedział mi, 
że mój kolczykowy Indianin to bardziej z Ameryki Południowej pochodzi niż z Apaczów, ale ja tam wiem
o Indianach tylko tyle co mi Karol May napisał... 
i wierzę, że to jednak Winnetou....


poniedziałek

Bo diabeł tkwi w szczegółach

Seria romantyczna robi furorę, nawet mi zaczyna coraz bardziej  podobać się taki romantyczny look, ale... 
no właśnie, jeżeli chodzi o romantyzm zawsze musi być jakieś ale..."wiesz ten facet jest taki romantyczny ale ile mogę marznąć i patrzeć w te gwiazdy, chyba jednak wolę iść potańczyć z dziewczynami... " albo "co on sobie myślał, że te świeczki na stole tak mnie oślepią, że nie zauważę że jem krakersy..." historii takich zanan mnóstwo i zawsze chodzi o to samo, uwielbiam kiedy jest romantycznie ale.... ja tam generalnie jak jest 
z kim to i pomarznę i zjem krakersy ale... wracając do kolczyków - zaczyna mnie powolutku mdlić od pastelowych falsetów, a jak wiadomo diabeł 
tkwi w szczegółach, wystarczyło zmienić kolor 
i ten romantyzm można znieść...



piątek

Żarcik

Dzisiaj miało być zabawnie, chciałam zrobić Wam primaaprilisowy żarcik. Niestety, klejąca podłoga zmusiła mnie do sprzątania i wraz z resztkami psich chrupków z dywanu odkurzacz wessał moją wenę. 
Nie pozostało mi nic innego jak wkleić zdjęcie bransoletki i życzyć Wam miłego weekendu. 



 

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...