Kiedy byłam mała zbierałam różne butelki, które potem
w wielkiej tajemnicy przed rodzicami tłukłam i układałam z nich mozaiki w piaskownicy. Zabawa była przednia, szczególnie przy słonecznej pogodzie, niestety inne dzieci nie wrażliwe na sztukę niszczyły te mozaiki i w bardzo szybkim tempie w całej piaskownicy było tyle potłuczonego szkła, że skończyło się pociętymi kończynami i to nie tylko moimi. W ten sposób zakończyłam swoją artystyczną karierę i już nigdy butelek nie zbierałam, no chyba że wokół namiotu po imprezie ale na pewno nie układałam z nich żadnej mozaiki. Pozostała mi za to sympatia do butelkowych kolorów więc dzisiaj butelkowo jednak na przekór tej wiośnie za oknem nie zielono.