Podobnie jak większość ludzi, którzy zmuszeni byli zrobić jakiekolwiek zakupy, ostano wiele czasu spędziłam w kolejkach. Stojąc w kolejce człowiek się nudzi, głupio byłoby zabierać ze sobą książkę,a mp3 mi nawala więc musiałam jakoś zajmować czas i w ten sposób zostałam podsłuchiwaczem. Wiem, wiem to bardzo nie ładnie i mało kulturalnie ale w ten sposób dowiedziałam się co ludzie myślą o świętach. W większości żalą się, że mają więcej przygotowań niż czasu, że wykupili im promocyjny alkohol, że na prezenty muszą brać chwilówki, że przyjedzie teściowa czy też nie lubiany szwagier, że ta bieganina jest bez sensu bo tylko jeden dzień wolnego będzie... nic tylko same narzekania i kwaśne miny. Tego się nie spodziewałam, myślałam że znajdzie się choć kilka osób które szczerze się cieszą tym, że będą święta. Nie wiem, być może stałam w złych kolejkach a być może jutro wieczorem ci wszyscy malkontenci zapomną o swoich narzekaniach i będą się cieszyć, bo niezależnie od tego jak traktujemy te święta dobrze jest spotkać się z bliskimi i otworzyć swoje serca. Tak więc życzę Wam radości i zostawiam świąteczne serduszka.
Translator
piątek
środa
Śnieg, śnieg, śnieg
Uwielbiam zimę i śnieg, już pod koniec
listopada wypatruję płatków spadających za oknem
i to wcale nie dlatego, że w domu mam niezliczoną ilość czapek, szalików i rękawiczek czy, że w mojej głowie mam pełno miłych wspomnień z zimą w roli głównej. Po prostu dla mnie zimowy krajobraz jest najpiękniejszy.
W górach czy w mieście, nieważne... żeby tylko było biało. Tak więc możecie sobie wyobrazić moją radość dzisiaj rano kiedy popatrzyłam za okno. Z okazji pierwszego śniegu mam dla Was specjalny cieplutki post, z filcowymi kolczykami. Zrobiłam ich w tym roku mnóstwo, w różnych kolorach ale jako, że dzisiaj śnieżnie pokazuję te niebieskie... Śnieg, huuura!
sobota
Idą święta...
Dzisiaj chciałam świątecznie ale mam mały problem,
w tym roku jakoś słabo czuję świąteczny nastrój. Nie ma śniegu, w domu mało świątecznie bo w samym środku niekończącego się remontu, zamiast choinki panoszą się kartony, ciastka w tym roku piecze babcia do tego w moim ulubionym radio coś nie słychać Sinatry z jego "Let it snow", nawet nie mogę zanucić sobie "Last Christmas" razem
z Wham bo też nie grają... Hmm świątecznie...ten odcień zieleni kojarzy mi się ze świętami... jak zwykle z banalnych powodów: zielona choinka, zielone girlandy...
w tym roku jakoś słabo czuję świąteczny nastrój. Nie ma śniegu, w domu mało świątecznie bo w samym środku niekończącego się remontu, zamiast choinki panoszą się kartony, ciastka w tym roku piecze babcia do tego w moim ulubionym radio coś nie słychać Sinatry z jego "Let it snow", nawet nie mogę zanucić sobie "Last Christmas" razem
z Wham bo też nie grają... Hmm świątecznie...ten odcień zieleni kojarzy mi się ze świętami... jak zwykle z banalnych powodów: zielona choinka, zielone girlandy...
czwartek
Hurtownia
Tak jak obiecałam wcześniej, pokazuję moje rzemykowe bransoletki i to od razu hurtowo. Jest ich oczywiście o wiele więcej ale co za dużo to niezdrowo... jak to w moich rzemykach bywa nie ma tam za wiele więc można, bez obaw o przesadę, nosić kilka na raz.
Jeżeli ktoś lubi na rzemyku mieć więcej to ponownie zacytuję, bo zabawa z cytatami mi się spodobała
"Nie można być autorem dla każdego." A. Camus
poniedziałek
Siódma pieczęć
Znowu skojarzenia - jak słyszę pieczęć to samo dopowiada mi się siódma... Pora ku takim skojarzeniom sprzyja, na dworze zimno, ciemno i wietrznie... nie będę się rozpisywać bo jak tylko napisałam tytuł posta to od razu poczułam ochotę żeby włączyć sobie film. No może tylko jeszcze jeden cytat, ale nie potrafię się powstrzymać, bo to jeden z moich ulubionych:"Szczęście polega na tym, że ma się dobre zdrowie i złą pamięć" Ingmar Bergman
wtorek
Ho, ho, ho....
Kiedy byłam mała w moim domu starannie rozróżniano św. Mikołaja, który roznosił prezenty 6 grudnia i "Dzieciątko", które zostawiało prezenty pod choinką w wigilijny wieczór. Tradycyjnie od św. Mikołaja dostawało się tylko słodycze, na większe prezenty takie jak książki czy zabawki można było liczyć pod choinką - oczywiście dotyczyło to tylko grzecznych dzieci. Pomimo tego, że wydawało mi się,
że w tym roku byłam wyjątkowo grzeczna okazało się, że św. Mikołaj ma inne dane i tylko mi się wydawało więc mnie nie odwiedził. Za tem wiem jak to jest kiedy św. Mikołaj Cię oleje i dla wszystkich, których św. Mikołaj pominął mam słodki prezent - lentilki.... no może nie da ich się zjeść ale na pewno można ponosić.
poniedziałek
Na każdego przyjdzie pora
Broniłam się jak mogłam, nie chciałam ich robić, jednak wszyscy chcą je nosić, ja też, a nie wypada mi kupować skomponowanych przez kogo innego. Uległam i dopadł mnie rzemykowo - pandorkowy szał. Pandorki pokażę kiedy indziej hurtowo, jednak jako wstęp pokazuję skromnie dwie niepozorne bransoletki. Niepozorne bo dopiero kiedy są na ręce pokazują dlaczego rzemyki rządzą.
Czary mary
Wydaje mi się, że dzisiaj odpowiedni dzień na czary mary, w końcu andrzejki.... czas wróżb i lania wosku. Napisałam wydaje mi się, bo wczoraj usłyszałam, że na wróżby czas jest w wigilię św. Andrzeja. Rozsądzić tego nie potrafię - może Wy wiecie. Za to ja wiem, że fioletowy to najbardziej magiczny kolor i nie ma lepszego talizmanu niż ten, który wisi na szyi. Zatem przedstawiam naszyjnik andrzejkowy, który sprawdzi też się w inne dni.
środa
Czarne chmury
Wbrew tytułowi nie będzie dzisiaj o polskim serialu awanturniczo-przygodowym z gatunku płaszcza i szpady tylko o tym co w modzie piszczy. A piszczy na czarno-niebiesko... rozpisywać się nie będę bo wkleję odpowiednie zdjęcie napiszę tylko, że mi takie połączenie bardzo pasuje i lubię je zarówno w ubraniach jak i dodatkach. Korzystając z niebiesko-czarnej okazji, chciałam podziękować mojej wczorajszej "muzie" dzięki, której powstał poniższy komplet z agatem w roli głównej.
pożyczone z groszki.pl |
Złoci się
Dzisiaj będzie na złoto. Chciałabym napisać, że spacerując jesienną porą po parku, olśniła mnie gra kolorów złotych liści i zachodzącego słońca więc kiedy wróciłam do domu spod mych rąk wyszedł komplecik,w którym zamknęłam magiczne chwile stworzone przez naturę... jednak ja tak nie miewam i prawda jest całkiem inna.
wtorek
Szalejcie aorty, ja idę na korty
Może bym i poszła ale tenis nie jest moją mocną stroną,
co prawda rozróżniam bekhend i forhend, ba nawet miałam kiedyś rakietę, którą potrafiłam się posługiwać a do tego specjalne spódniczko-spodnie do gry jednak nie wyglądałam w nich najlepiej i trosce o swój młodzieńczy wizerunek zamieniłam tenis na sport, który pozwala ukryć nogi. Poza tym tenis nigdy nie cieszył się wielką popularnością choć teraz nadszedł jego czas - oczywiście dzięki Agnieszce Radwańskiej. Stało to się podobnie jak ze skokami narciarskimi, siatkówką, formułą1 czy biegami narciarskimi, ba nawet piłką ręczną... Tak to już z nami jest, wystarczy żeby nasz reprezentant osiągnął sukces na arenie międzynarodowej i od razu dany sport ma mnóstwo oddanych kibiców, którzy go od zawsze ubóstwiali tylko jakoś nigdy o tym nie mówili, oczywiście do czasu kiedy dobra passa mija. Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły - piłka nożna, choćby nie wiem jak nasza reprezentacja spartoliła mecz i tak w Polsce futbol będzie miał kibiców... Się rozpisałam, wracam do mojej siatki bo mam tu do pokazania kilka jej egzemplarzy.
Czarująco
Dzisiaj zapraszam do tercetu i to nie egzotycznego ale wymyślonego przez moją stałą klientkę. Kolejna wariacja na temat charmsowych zawieszek, zamówiona i dokładnie opisana przez panią Kasię, tak przypadła mi do gustu, że postanowiłam zaszaleć i wyprodukować kilka podobnych.
poniedziałek
Lody malinowe
W sobotę spotkała mnie rzecz straszna ale podobno zasłużona - nie potrafiłam dopiąć swoich ulubionych jeansów. Pierwsza myśl, że po prostu wstąpiły się w praniu, ale kiedy zaczęłam przymierzać inne pary też okazały się skurczone. Fakt ten i mąż, zmusili mnie to przyznania się samej sobie, że przytyłam, a że ostatnio nosiłam przeważnie sukienki (sic!) i wygodne legginsy na gumce nie zauważyłam kiedy. W spodnie finalnie się wcisnęłam, wykorzystując stary sposób (wciągamy brzuch, kładziemy się się na łóżku i szybko zapinamy spodnie, dociskając paskiem), jednak pasek nie przeżył nocy... Co to ma wspólnego z lodami malinowymi i kolczykami, a wiele bo postanowiłam ograniczyć słodycze i nie wiem dlaczego,wszytko mi się ze słodyczami kojarzy. Zaplanowane na dzisiaj kolczyki miały przypisaną historię ale kiedy tylko zobaczyłam zdjęcie od razu pomyślałam
o lodach malinowych, najlepiej z bitą śmietaną...
No tak, a miało być o kolczykach...
P.S. Blog miał mały lifting, jak Wam się podoba?
sobota
Bo czasem trzeba błysnąć...
W sobotni wieczór nie będę zabiera Wam wiele czasu
bo sama go nie mam,
ale obiecałam sobie się nie obijać więc wykorzystuję przerwę między
jednym o drugim wyjściem i szybciutko publikuję posta. A w nim coś
idealnego na wieczór, trochę klasyki i trochę błysku, akurat tyle żeby
błysnąć i w tym blasku się nie zgubić. Bo, że czasem błysnąć trzeba
wie każdy....
w sobotni wieczór życzę Wam abyście potrafiły błyszczeć i
to nie tylko biżuterią ;-)
poniedziałek
Zakręciło się
Nie wiem czy to bączki, kosmiczne spodki czy jakieś zgrubiałe wrzeciona ale czasem lubię jak mi coś dynda koło ucha, a to coś dynda całkiem przyjemnie.
Pewnie fajniej by było gdyby nie dyndało tylko się kręciło ale jakoś nie chce.
piątek
Blue Jeans
Zaczynam generalne porządki w szafie bo się po prostu
w niej nie mieszczę. Idzie mi to mozolnie i wydaje się niewykonalne, ale jestem dzielna i dam radę. Nie chodzi mi tu o to, że zajmuje mi to dużo czasu tylko o to,
że nad każdą rzeczą , która potencjalnie powinnam już oddać, zastanawiam się pięć razy, zaczynam przymierzać i już nie potrafię jej wyrzucić. Podstawowa zasada, że kiedy nie nosisz czegoś od roku to już raczej nie założysz i śmiało możesz wyrzucić u mnie się nie sprawdza. Do niektórych rzeczy mam taki sentyment,
że nie mogę się z nimi rozrastać, a inne systematycznie zastępowane są innymi. Przykład: mam siedemnaście par dżinsów, pewnie więcej niż innych spodni ale nie wiem, bo na razie w porządkach doszłam tylko do dżinsów. Co roku oddaję kilka par a ciągle jest ich tyle samo. Nie wiem jak to się dzieję, że kiedy idę kupić jakiś nowy ciuch to zawsze wracam z dżinsami (o butach nie wspominam, bo z nimi czasem wracam nawet kiedy nie idę na zakupy). Może jako tłumaczenie wystarczy fakt, że ja po prostu lubię dżinsy i każdy ma ich pełno, nawet moja babcia ma dwie pary... no właśnie a to dopiero półka z dżinsami.... Pora wracać do porządków, a Wam zostawiam na dzisiaj kolczyki, które idealnie pasują do klasycznych blue jeans.
środa
Forever Red
Dzisiaj kolejny post z serii "co w modzie piszczy",
a piszczy jak zwykle wiele i osobie, która oddaje wyższość skórzanej ramonesce nad wszystkim innym, ciężko jest się połapać na tych wszystkich groszkach, zeberkach i innych lulach co warto Wam przekazać.
I tak w powodzi karmelowych, wiązanych botków (które kiedyś chciałam kupić ale wystraszyłam się, że na jakiejś imprezie pomylę się i ubiorę cudze takie same...), jak olśnienie wyłonił się kolor czerwony. Nie będę rozpisywać się o czerwonej modzie, ponad to, że się ucieszyłam bo czerwony lubię bardzo i ostatnimi czasy zrobiłam dużo czerwonych kolczyków.
Na deser focus na czerwone okrycia i przedsmak czerwonych kolczyków na blogu.
a piszczy jak zwykle wiele i osobie, która oddaje wyższość skórzanej ramonesce nad wszystkim innym, ciężko jest się połapać na tych wszystkich groszkach, zeberkach i innych lulach co warto Wam przekazać.
I tak w powodzi karmelowych, wiązanych botków (które kiedyś chciałam kupić ale wystraszyłam się, że na jakiejś imprezie pomylę się i ubiorę cudze takie same...), jak olśnienie wyłonił się kolor czerwony. Nie będę rozpisywać się o czerwonej modzie, ponad to, że się ucieszyłam bo czerwony lubię bardzo i ostatnimi czasy zrobiłam dużo czerwonych kolczyków.
Na deser focus na czerwone okrycia i przedsmak czerwonych kolczyków na blogu.
sobota
Czasem mogę więcej
W ostatnim poście pisałam o złotej jesieni a tu nie minęło kilka dni, słońce się schowało i temperatura spadła razem z deszczem. Nie żeby mi to przeszkadzało... od kiedy przestałam gubić parasolki mam ich pokaźną ilość, mam też kilka par kaloszy. Do tego mam w końcu powód żeby otulać się kocem i nie wyglądać dziwnie, nie muszę zasłaniać okien kiedy pracuję na komputerze. Mogę szybciej zapalać lampkę,
a czytać najbardziej lubię przy lampce. Mogę pić herbatę z sokiem malinowym bez wyrzutów sumienia.
I najważniejsze, mogę bezkarnie chodzić po parku
i śpiewać sobie na głos co tam chcę bo oprócz mnie
i mojego psa nie ma tam nikogo. Dla tych którzy czują, że deszczowa jesień to jednak nie to co lubią najbardziej, mam bardzo energetyczne kolczyki
z ceramiki. Jeszcze tylko małe tłumaczenie: są to pierwsze zdjęcia z mojego nowego aparatu, który dostałam jako gratis więc nie każdy dojrzy, że to połączenie pomarańczowego i fioletu...
wtorek
Złota jesień
Ostatnio mało publikuję, ale nie znaczy to, że nic nie robię. Niektóre rzeczy oddaję tak szybko, że nie mają szansy się tu pojawić a innych po prostu nie mam czasu obfotografować. Jednak w tym tygodniu mam w palnie ciężko popracować i porobić kilka fotek więc mam nadzieję, że będę pisać więcej. To tyle na tłumaczeń
i obietnic, czas na jesień. Nie jest tajemnicą, że jesień bardzo lubię a październik już szczególnie. Czuć jeszcze odrobinę słońca, kolory są intensywne, no i deszcz jest najbardziej romantyczny... uwielbiam też od niechcenia brodzić w liściach i od czasu do czasu za karę nadziać się na resztki kasztanów. Cóż jednak jestem sentymentalna a jak wiadomo jesień sprzyja sentymentom. W tym roku, szczęśliwie jesień nas ozłaca więc nie mogę pokazać nic innego niż ozłocony komplet. Nową właścicielkę pozdrawiam jesiennie...
Cud niepamięci
Tak, tak dopadło mnie coś w rodzaju amnezji i nie znam jej powodu. Ale patrząc dzisiaj na bloga nie mogłam uwierzyć, że ostatni wpis był tak dawno temu i do tego był to jedyny wpis we wrześniu. Co ja robiłam cały wrzesień, gdzie byłam i co zajmowało mnie tak bardzo, że nie starczało czasu na co innego. Nie wiem. Rano nie obudziło mnie pragnienie i nie bolała głowa czyli prawdopodobnie z nadmiaru pochodnych etanolu nie urwał mi się film, poza tym żeby zdarzyło się coś takiego musiałby to być prawdziwy cud niepamięci... Przypuszczalnie wrzesień był bardzo udany, musiałam dobrze się bawić i miło spędzać czas więc nie miałam czasu na takie rzeczy jak praca, internet itp. Jako osoba o skłonnościach masochistycznych zawsze pamiętam złe rzeczy i pławię się w ich rozpamiętywaniu więc gdyby stało się coś dla mnie przykrego pamiętałabym każdy szczegół. Tak, takie tłumaczenie nawet mi się podoba.
niedziela
Wyniki Candy
Candy, candy i już po słodyczach... w piątek minął czas zapisów, a dzisiaj z jednodniowym opóźnieniem odbyło się losowanie. Bardzo chciałam podziękować wszystkim za udział w zabawie i mam nadzieję, że to nie nasze ostatnie rozdawanie cukierków...
Maszyna losująca (moja ręka), w obecności komisji (mój pies), zamieszała w miseczce i wylosowała karteczkę:
Love Inspirations - gratuluję i czekam na kontakt, w celu ustalenia odpowiedniej kolorystyki i rozmiaru bransoletki. Adres e-mail po prawej stronie.
środa
Mimozami jesień się zaczyna...
Wiem, wiem do jesieni jeszcze trochę czasu, ale jutro zaczyna się rok szkolny i jest to dla mnie symboliczny koniec lata. Napiszę jeszcze tylko, że bardzo się cieszę, że nie muszę jutro iść do szkoły bo we wrześniowe dni słońce najpiękniej świeci w czasie lekcji.
A wiadomo, że we wrześniowym słońcu najlepiej grzać się w parku na ławce....
piątek
Mięta na ochłodę
Kiedy padło wszyscy tęsknili za słońcem....
i mamy słonecznie, wręcz upalne... nie wiem jak Wy
ale ja ciężko przeżywam upały. Już nie chodzi mi o to,
że ruchy mam spowolnione i biorę prysznic średnio cztery razy dziennie. Chodzi mi o to, że mój mózg odmawia współpracy i przestaję myśleć a do tego moje synapsy są przeciążone i co chwila o coś się potykam, coś upuszczam, trzaskam... W takie upały tęsknie za klimatyzowanym biurem i mam wrażenie,
że wklepywanie cyferek do Excela jest fajne
i zastanawiam się dlaczego z tego zrezygnowałam...
ale ja ciężko przeżywam upały. Już nie chodzi mi o to,
że ruchy mam spowolnione i biorę prysznic średnio cztery razy dziennie. Chodzi mi o to, że mój mózg odmawia współpracy i przestaję myśleć a do tego moje synapsy są przeciążone i co chwila o coś się potykam, coś upuszczam, trzaskam... W takie upały tęsknie za klimatyzowanym biurem i mam wrażenie,
że wklepywanie cyferek do Excela jest fajne
i zastanawiam się dlaczego z tego zrezygnowałam...
Ale dosyć narzekań, czas na miętową ochłodę czyli letnią bransoletkę, którą zrobiłam specjalnie dla siebie, jest różowy agat i howlity, jest czarna lawa wulkaniczna a do tego miętowy koral - wszytko co dobrze kojarzy mi się z latem.
Kiedy zakładam tą bransoletkę i popijam schłodzoną miętową herbatę od razu lepiej toleruję upały czego
i Wam życzę w ten weekend.
Kiedy zakładam tą bransoletkę i popijam schłodzoną miętową herbatę od razu lepiej toleruję upały czego
i Wam życzę w ten weekend.
czwartek
Simple story
Proste historie mają swój urok, niby nic wielkiego, każdy wie czego się spodziewać... Osobiście, rzeczy nieskomplikowanych nie lubię, jeżeli coś zapowiada się na nieskomplikowane sama te komplikacje tworzę, aby taplać się w trudnościach, dotyczy to zarówno spraw błahych jak i tych bardziej ważnych... ale to już inna prosta historia. Za to uwielbiam banały, a jak wiadomo proste historie muszą być banalne... Na koniec tego banalnego postu, banalne i proste kolczyki...
środa
Pasja przestrzenna
Jeszcze nie dawno pisałam, że mamy już prawie jesień, a tu nie wiadomo kiedy pogoda postanowiła nadrobić swoje zaległości i mamy upały... Myślę, że na ochłodę dobra będzie niebieska ceramika - czyli mój debiut ceramiczny, jeżeli chodzi o kolczyki. Wcześniej wydawało mi się, że ceramika jest dobra na wisiory albo bransoletki bo sprawia wrażenie ciężkiej, ale spróbowałam i już wiem, że ceramiczne korale zagoszczą u mnie na dłużej. Od razu tłumaczę, ceramiki na kolczyki nie zrobiłam sama tyko kupiłam. Niestety, moje małe mieszkanie nie jest w stanie wytrzymać
i pomieścić wszystkich moich pasji i tak pałęta się tu za dużo wszystkiego, po mieszkaniu luźno panoszą się: koraliki, kamienie, ścinki materiałów, kolorowe kokardki i papiery, brokatowe długopisy, dziurkacze, koniczynki, kleje, biedroneczki, do tego liny, karabinki, plecaki, rowery i za dużo książek ...... uff moje mieszkanie to tylko 38m2, a przecież są jeszcze pełne szafy, łóżko, kanapa, stół i inne niezbędne sprzęty...
poniedziałek
Słodkości czyli kto jest chętny na prezent...
Chociaż w tego typu zabawie brałam udział tylko raz wiem, że wiele blogowiczów uwielbia "candy"
- a więc dzisiaj to ja rozdaję słodkości. Powodów jest kilka, po pierwsze obiecałam to, po drugie jest okazja ale chyba najważniejszy powód jest taki, że chcę Was poznać. Blog ma wiele odsłon za to mało komentarzy - nie wiem kto mnie odwiedza - ale mam nadzieję, że to "candy" to zmieni. Słodkością będzie bransoletka, nie pokażę zdjęcia bo zrobię ją specjalnie dla zwycięzcy, żeby kolor i rozmiar idealnie pasowały. Jednak będzie ona podobna do tej z postu "specjalne życzenia". Zaprasza wszystkich serdecznie.
Jeszcze tylko dla jasności:
w zabawie może wziąć udział każdy, kto zostawi komentarz pod postem, w którym się podpisze
jeżeli macie swoje blogi będzie mi miło, gdy umieścicie na nich informację z linkiem
wśród osób, które zostawią komentarz wylosuję jedną, która dostanie bransoletkę w wybranej kolorystyce
wśród osób, które zostawią komentarz wylosuję jedną, która dostanie bransoletkę w wybranej kolorystyce
zapisy do 2 września 2011r
losowanie odbędzie się 3 września 2011r
sobota
Przełomy
Przełomy są różne, czasem dobre, czasem złe ale zawsze oznaczają zmianę... Dzisiaj nie chcę się zajmować życiowymi przełomami, bo nie wiem czy piksele zdołały by to udźwignąć, dzisiaj będzie o przełomie lata i jesieni. W parku i lesie już ten przełom widać, trawa jeszcze zielona ale jarzębina już czerwona, drzewa powoli zmieniają swoje korony
i klucze ptaków, które szykują się już do odlotów.... jesień już tuż, tuż... a jak wszystkim wiadomo nie jestem wielką zwolenniczką lata - jedyne plusy jakie widzę w tej porze roku to: możliwość noszenia moich ślicznych szpilek, które nadają się tylko na tą porę roku oraz niezbędna dla higieny psychicznej dawka słońca, która ku rozpaczy innych dla mnie w tym roku była wystarczająca. Jeżeli chodzi o jesień widzę tylko jeden minus - nie mogę nosić moich ślicznych szpilek, które nadają się tylko na lato. W ramach obserwacji przyrodniczych serwuję dzisiaj kolczyki, które swoim kolorem już witają jesień....
P.S. Licznik wybij 10 000 z tej okazji zapraszam na słodkości - czyli moje pierwsze candy już w poniedziałek !!!
środa
Psi ogon
Spotkałam dzisiaj panią, która była oburzona, że mój pies rasy sznaucer posiada ogon - "pani go skundliła..." Hmm, ciekawe czy ta pani wie, że według głównego lekarza weterynarii zabieg obcinania ogona jest niezgodny z prawem - pewnie nie wie... pewnie nie wie też, że fajnie jest kiedy mój pies radośnie macha ogonem podczas zabawy... Tak w temacie ogonów znalazłam kolczyki z anielskimi ogonkami.
Jestem pewna, że podobnie jak mój pies bez ogonków straciły by swój urok.
piątek
Komu bije dzwon...
Czy raczej komu grają dzwoneczki. No to szybko odpowiadam, dzwon zabije każdemu a dzwoneczki mogą Wam zagrać kiedy założycie turkusowe kolczyki.
czwartek
Niebieańsko
Zrobiło się niebiańsko i kolorowo a to za sprawą koła, jak wiadomo okrąg już starożytności symbolizował niebo i usposabiał cechy żeńskie. Nie chciałam się tu bawić w symbolizm ale bransoletka powstała spontanicznie,w chwili kiedy bardzo potrzebowałam harmonii ducha. Dopiero teraz kiedy patrzę na zdjęcie widzę te koła i zrobiło się... symbolicznie.
sobota
Brazylijski serial już nie cieszy jak kiedyś....
Żeby nie było, że się obijam - nie obijam się tylko nie mam aparatu fotograficznego i część rzeczy idzie w świat bez fotki, a reszta czeka do jutra kiedy to dzięki uprzejmości mojej mamy skorzystam z jej aparatu.
Na dzisiaj wygrzebałam staroć z serii romantycznej. Pewnie dlatego, że nastrój mam co najmniej nostalgiczny. Już wiem, że można płakać na komedii romantycznej z David'em Hasselhoff'em i to wcale nie
ze śmiechu... po prostu przeraziłam się sama siebie.
W ramach odmiany idę pławić się w kolorach.
.
piątek
aaa.... szarobure obydwa...
Jako, że jest piątek wieczorem serwuję kołysankę, szaroburą jak mój humor i bransoletka. Ale bez obaw, czeka na mnie dużo kolorowego materiału.
Tylko najpierw , muszę uporać się z opisem spływu, wybraniu zdjęć itp. Mam już prawie tygodniowe opóźnienie, a znam siebie jak nie zrobię tego w ten weekend to skończy się samą fotorelacją, czego oczywiście nie chcę. No to... aaa kotki dwa... ;-)
środa
Powroty
Powroty z urlopów nigdy nie są łatwe, domowa rzeczywistość zdaje się nie do oswojenia...
Moje wakacje minęły pod znakiem wody: pierwszy tydzień to jeziora, rzeka i kajaki (niedługo relacja na moim drugim blogu ), drugi tydzień to morze i deszcz... W takim też nastroju chciałam się z Wami przywitać - wodną bransoletką, którą już widziałam na czyimś nadgarstku - mam nadzieję, że nosi się dobrze...
Subskrybuj:
Posty (Atom)